Zaniedbania lekarskie

W poprzednim artykule celowo skupiłem się na przyczynie, nie winie, jako czynniki wywołującym największe zamieszanie u klientów. Wystarczy wspomnieć stwierdzenie, że bez względu na to, czy lekarz popełnił błąd, nie uda się uzyskać odszkodowania, jeśli nie udowodni się, że zaniedbanie spowodowało obrażenia. W poniższym artykule przeanalizowałem kilka ostatnich spraw, które pokazują różne podejście sądów do ustalenia rozmiarów szkód.

MANA v CENTRAL MANCHESTER NHS TRUST

Interesujący przypadek sądu korzystającego z szerokiego spektrum możliwości uznania, jakie szkody zostały wyrządzone, a co za tym idzie – czy należy się odszkodowanie. Chodzi o poważną sprawę – porażenie mózgowe spowodowane błędami lekarskimi przy porodzie powoda. W trakcie rozprawy zgodzono się, że zaniedbania miały miejsce. Wskazano na zaawansowaną niepełnosprawność powoda i potrzebę ciągłego poświęcania mu dużej uwagi. Należący do niego dom trzeba było dostosować do potrzeb osób niepełnosprawnych. W takich sytuacjach można się domagać rekompensaty za poniesione wydatki. Rodzice powoda się rozwiedli, dlatego przyjęto, że musiał dzielić czas przebywania z nimi na każdego z nich osobno. W tych okolicznościach oboje rodzice potrzebowali specjalnie przystosowanego domu do opieki nad swoim synem. W efekcie sąd uznał, że jest dopuszczalne, aby odszkodowanie obejmowało koszty przystosowania domów dla obojga rodziców. Sędzia podkreślił, że nie tworzy precedensu, a przyszłe sprawy będą rozstrzygane w odniesieniu do ich konkretnych warunków.

 

MULLER v KINGS COLLEGE NHS TRUST

Przypadek interesujący ze względu na to, że dobrze pokazuje, że nawet poważne obrażenia spowodowane błędami lekarskimi mogą skutkować jedynie symbolicznym odszkodowaniem. Otóż pan Muller miał bliżej nieokreślone skazy na stopie, które zdiagnozowano nieprawidłowo jako owrzodzenie. W rzeczywistości był to rak skóry. Niestety, do czasu prawidłowej diagnozy rak się rozprzestrzenił. Na szczęście leczenie zostało przeprowadzone w porę, dzięki czemu pan Muller ostatecznie wyzdrowiał. Mimo że w szpitalu doszło do poważnej pomyłki, powodowi udało się wygrać walkę z chorobą. Ostatecznie otrzymał jednak odszkodowanie w wysokości 16 500 funtów za to, że musiał zostać poddany dość inwazyjnej terapii, która mogła być łagodniejsza, gdyby wcześniej postawiono diagnozę.

 

DARNLEY v CROYON NHS TRUST

Dość nietypowy przypadek. Zastanawia mnie, w jaki sposób udało się zajść tak daleko – zarówno jeśli chodzi o proces, jak i inne aspekty sprawy. Prawdopodobną motywacją była skala obrażeń. Pan Darnley został bowiem napadnięty i doznał uszkodzeń głowy. W związku z tym udał się do szpitalnego oddziału ratunkowego, gdzie zaprezentował rany, jednak recepcjonistka potraktowała go jako normalnego pacjenta, odsyłając do kolejki i informując o kilkugodzinnym oczekiwaniu. Tymczasem maksymalny czas oczekiwania na procedurę medyczną w przypadku urazów głowy wynosi od 15 do 30 minut. Pan Darnley opuścił szpital po 19 minutach, po czym udał się do domu. Po jakimś czasie rozwinęły się poważne uszkodzenia mózgu. W trakcie rozprawy ustalono, że recepcjonistka nie była zobowiązana do udzielenia informacji o tym, że czas na przyjęcie osoby z obrażeniami głowy wynosi 30 minut, co potwierdził zarówno sędzia procesowy, jak i Sąd Apelacyjny. Cokolwiek powiedziała pacjentowi, należy to potraktować wyłącznie za uprzejmość. Warto jednocześnie zauważyć, że nawet jeśli recepcjonistka byłaby uznana za winną niewykonania lub opóźnienia procedury medycznej, obrażenia powoda w żadnym wypadku nie były jej winą. W końcu to on podjął decyzję, żeby po 19 minut opuścić szpital, nie mówiąc o tym nikomu. Gdyby poczekał jeszcze 10 minut, procedura medyczna zostałaby przeprowadzona. Jaki wniosek płynie z tej sprawy? Przede wszystkim taki, że na oddziale ratunkowym należy zachować cierpliwość i być uprzejmym wobec personelu. Pracownicy szpitala robią wszystko, co w ich mocy, działając w bardzo trudnych warunkach.